Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Deptak zapchany samochodami

Deptak zapchany samochodami

Na ulicę Zatorską w Wadowicach mogą wjeżdżać tylko wybrane pojazdy, a postój na niej dozwolony jest najwyżej do 20 minut. Ale mało kto przejmuje się tymi ograniczeniami.
Foto: Edyta Łepkowska

Turyści się dziwią, a miejscowi utyskują. Cóż to bowiem za reprezentacyjny deptak, jeśli od rana do wieczora zapełniają go samochody? Ulicę Zatorską w Wadowicach, która powinna służyć zakupom, spacerom i wypoczynkowi, wielu traktuje jak bezpłatny parking w samym centrum miasta.

 

Wyłożona granitową kostką, otoczona niebrzydkimi kamieniczkami, obsadzona drzewami, pełna kwiatów Zatorska mogłaby być atrakcyjniejszym deptakiem niż wiele innych w Polsce. Efekt psują jednak auta nagminnie parkujące pośrodku ulicy, pomiędzy platanami, latarniami i ławkami. – Przyjemnie byłoby tu posiedzieć, poobserwować ludzi, porozmawiać z przyjaciółmi, gdyby tylko nie te wszystkie samochody. Widziałam różne deptaki i ten jest nawet ciekawszy niż w Wiśle czy Świnoujściu, ale tamte mają jeden plus – nie ma na nich aut – mówi turystka z Raciborza, którą spotkaliśmy spacerującą po Wadowicach.

Zatorska nie jest całkowicie wyłączona z ruchu kołowego, lecz wjeżdżać na nią mogą jedynie samochody zaopatrzenia i usług, służb ochrony obiektów, konwojów, serwisu urządzeń technicznych oraz osób tam mieszkających. Ale bynajmniej nie bez ograniczeń. Między godziną 10.00 a 18.00 na deptaku powinno nie być żadnych aut dostawczych. Zaś pojazdy mieszkańców mogą na niej parkować maksymalnie przez 20 minut. Wystarczy jednak przyjrzeć się sytuacji na Zatorskiej, by przekonać się, że kierowcy niewiele sobie robią z tych obostrzeń. Niektóre samochody stoją tam godzinami, a te, których właściciele rzeczywiście mają pilną potrzebę, by dojechać na ulicę, nierzadko nie mogą się przebić pomiędzy zaparkowanymi autami.

Bezradni policjanci?

Agnieszka Petek, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach uważa, że Zatorska nie jest deptakiem, skoro dopuszczono na niej ruch pewnych grup pojazdów. Można się z tym spierać, bowiem i w innych miastach wjazd na deptaki możliwy jest dla niektórych samochodów, w określonych sytuacjach. Jak jednak zwał Zatorską, tak zwał, ale faktem jest, że samochody mieszkańców nie mogą stać na niej całymi dniami. Nie jest to również bezpłatny parking dla przyjezdnych, a i oni chętnie zostawiają tam auta. Jednak Agnieszka Petek twierdzi, że ponieważ niektóre pojazdy mają możliwość wjazdu na Zatorską i zgodnego z przepisami zatrzymywania się na niej, wyeliminowanie procederu parkowania na tej ulicy jest ciężką sprawą. – W trakcie służb patrolowych i obchodowych podejmowane są interwencje w stosunku do kierujących, którzy tam parkują. Ponadto realizowane są kontrole wynikające ze zgłoszeń bieżących lub zamieszczanych na stronie Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa – ogólnikowo informuje rzeczniczka.

Mieszkańcy się burzą

Więcej na ten temat dowiedzieliśmy się od Bogusława Brańki, komendanta Straży Miejskiej w Wadowicach, który zapewnia, że podjęto już niejedną próbę, by „oczyścić” Zatorską z parkujących samochodów. – Najlepszym rozwiązaniem byłoby całkowite wprowadzenie tam zakazu ruchu, bez żadnych wyjątków. W czerwcu, gdy staraliśmy się zrobić dość gęste sito samochodów wjeżdżających na Zatorską, doszliśmy do wniosku, że wiele osób widząc, jak ktoś inny tam wjeżdża, robi to samo, nie patrząc na znak – mówi Bogusław Brańka. – Nie ukrywam też, że jest problem z ludźmi, którzy uważają, iż powinni mieć prawo parkowania na ulicy, przy której mieszkają. Czują się bowiem bezpieczniej i śpią spokojniej, gdy mają swoje samochody pod oknami. Dochodzi do ostrych dyskusji, w czasie których mieszkańcy denerwują się, na jakiej podstawie chcemy wyrzucić ich auta z Zatorskiej. Tę sprawę trzeba w jakiś sposób uregulować, żeby nie było w tym temacie żadnych niedomówień i niejasności.

Za mało strażników

Jak twierdzi komendant, jest też problem z samochodami dostawczymi, które mogą wjeżdżać na ulicę tylko między 18.00 a 10.00. Niejeden z nich, jadący z odległej części Polski, nie może dotrzeć na miejsce w tych ramach czasowych. – Pojawia się wtedy dylemat, czy go ukarać, czy nie – rozważa komendant. Podkreśla również, że nie ma przepisu prawnego pozwalającego usunąć z Zatorskiej samochód osoby niepełnosprawnej posiadającej kartę parkingową.

Temat jest trudny, ale staramy się działać. Gdy w czerwcu strażnicy spędzali na Zatorskiej po sześć, siedem godzin na zmianę, to ta ulica wyglądała zupełnie inaczej. Jednak muszę się trochę usprawiedliwić. Jest nas tylko sześcioro, a działamy na obszarze całej gminy. Ostatnio mamy też dodatkowe obowiązki związane z pandemią. A od czasu do czasu dochodzą takie akcje, jak na przykład „Bezpieczna droga do szkoły”. Niedługo zaczną się też kontrole spalania. Strażników jest zatem zbyt mało, żeby codziennie pilnowali porządku na Zatorskiej. Przydałyby się tam częstsze patrole policji. Ich struktury, jeśli chodzi o liczebność, są zdecydowanie większe – tłumaczy Bogusław Brańka.

Edyta Łepkowska

Zobacz również: Nie ma bata na łamiących przepisy?

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x