Stare, majestatyczne drzewa z potężnymi pniami i rozłożystymi koronami to jeden z piękniejszych widoków, jakie można sobie wyobrazić. Ale nie wszyscy doceniają taką ich wartość. Okazałe dęby rosnące w Kleczy Dolnej zostały skazane na wycinkę, choć niektóre mogą zbliżać się do wieku 200 lat! Dlatego grupa miłośników przyrody zawiązała społeczny komitet, który próbuje je ocalić.
W Kleczy Dolnej, za zakładami Binio Recykling i firmą Łysoń znajduje się oddział leśny nr 96. To jeden z nielicznych istniejących jeszcze na naszym terenie skrawków grądu, czyli lasu liściastego z przewagą grabów i dębów. Niegdyś porastał on szerokie połacie żyznych gleb, dziś jego fragmenty pozostały już tylko w miejscach, gdzie nie mogły powstać pola uprawne. Takich jak poprzecinany wąwozami teren oddziału leśnego nr 96 w Kleczy Dolnej. Ten niewielki las to miejsce bardzo urokliwe. Można tam natknąć się na ptaki rzadko spotykane w naszych stronach, a wiosną pełno jest w nim kwiatów.
Zagrożone dęby
– Największą osobliwością tego miejsca są sędziwe drzewa: przede wszystkim dęby, a także graby i buki. Niektóre osiągają imponujące rozmiary, kwalifikujące do objęcia ochroną w formie pomników przyrody – twierdzi przyrodnik Jan Zieliński, znany w powiecie wadowickim miłośnik i obrońcą natury. Pień największego z rosnących w tym lesie dębów ma w obwodzie 4,80 m! Inne są niewiele szczuplejsze. Wiek najstarszych z nich może być bliski 200 lat. Są zdrowe, majestatyczne i cieszą wzrok mieszkańców podczas prac w polu czy spacerów. Niestety, dni większości z nich są już policzone. Pojawiły się na nich znaki zapowiadające ich wycinkę.
– Drzewa tej wielkości są w okolicy rzadkością. Można to sprawdzić przeglądając mapy drzewostanów w Banku Danych o Lasach. Dęby w wieku 120 i więcej lat to już prawdziwy unikat. Ponadto budowa dróg zrywkowych i sama zrywka w tym trudnym, pochyłym i wilgotnym terenie będzie dla lasu prawdziwą katastrofą. Silnie podmokła ziemia po wyciągnięciu tych paru drzew będzie przypominać księżycowy krajobraz. Zostanie zniszczona roślinność dna lasu, znacznie przyspieszy się spływ wody. Napływ mułu zapewne nie ucieszy właścicieli stawów rybnych leżących poniżej – podkreśla Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.
Napisali petycję
Aby podjąć próbę ratowania dębów, kilku miłośników przyrody zawiązało społeczny komitet. Tworzą go wspomniani powyżej Jan Zieliński i Antoni Kostka, a także sołtys Kleczy Dolnej Ireneusz Chrapla i radny powiatowy Sebastian Mlak. Panowie napisali petycję w obronie zagrożonych wycinką drzew i zamieścili ją w Internecie, by zebrać pod nią jak największą ilość podpisów. Gdy będzie ich już 1000 (obecnie ich liczba zbliża się do 600), przekażą treść pisma nadleśniczemu Nadleśnictwa Andrychów oraz dyrektorowi Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. Kto chciałby poprzeć sprawę i swoim podpisem przyczynić się do ocalenia dębów, może to zrobić tutaj. (eł)
Zobacz również: Zebrali blisko 2 tony produktów dla psów i kotów!