Całą noc trwało gaszenie pożaru w zakładach chemicznych Synthos w Oświęcimiu, do którego doszło wczoraj wieczorem. Doprowadził do niego zapłon w urządzeniu oczyszczania powietrza pochodzącego z instalacji do produkcji kauczuku.
7 stycznia około 18.45 wielu mieszkańców Oświęcimia poderwał na nogi potężny huk. Słyszeli go, oczywiście w słabszej wersji, nawet mieszkańcy miejscowości znajdujących się w promieniu 20-30 kilometrów od tego miasta! Z daleka widać było również łunę. Pożar, który rozpętał się po wybuchu, okazał się bardzo trudny do ugaszenia. W akcji brało udział około stu strażaków, zarówno zawodowych, jak i ochotników, z powiatów oświęcimskiego, wadowickiego i chrzanowskiego. Walczyli z ogniem całą noc, aż do około 5.30.
Grupa Synthos poinformowała, że przyczyną pożaru był zapłon w urządzeniu oczyszczania powietrza z instalacji do produkcji kauczuku. „Nie nastąpiła nadmiarowa emisja do atmosfery oraz do wód, ciągi technologiczne są wyłączone z ruchu. O dalszym postępowaniu związanym z zaistniałym zdarzeniem będziemy informowali na bieżąco” – czytamy w wydanym przez przedsiębiorstwo oficjalnym komunikacie.
Mimo ogromnej skali pożaru, nikt w nim nie ucierpiał. Do szpitala trafiła tylko jedna osoba, którą przewróciła fala uderzeniowa po wybuchu. Po przebadaniu została jednak wypuszczona do domu. Jak się okazało, nie doznała większych obrażeń niż kilka niegroźnych siniaków. (eł)
Zobacz również: Spłonął tartak