Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Malarstwo jest dla niej terapią

Malarstwo jest dla niej terapią

W Kossowej Grażyna Obersztyn znalazła warunki, by rozwinąć swój ogromny talent artystyczny.
Foto: Edyta Łepkowska

Grażyna Obersztyn już nie mieszka w Kossowej w gminie Brzeźnica, ale pozostawiła tu trwałe ślady swej obecności. Przed namalowanym przez nią wizerunkiem Matki Bożej, znajdującym się w miejscowej kaplicy, modlą się mieszkańcy wsi. Jej obrazy umilają czas czekającym na wizytę u lekarza pacjentom przychodni, zdobią też niejeden dom w okolicy.

 

Od najmłodszych lat najwierniejszymi towarzyszami małej Grażynki były kredki i książki. Nie potrzebowała żadnych zabawek, gdy tylko miała czym rysować i co czytać. Jej tata dbał o to, by dziewczynka rozwijała talenty artystyczne, bowiem sam był osobą wrażliwą na piękno sztuki. Pracował w owym czasie jako dyrektor Górniczego Centrum Kultury w Nowej Rudzie i prowadził tam kółko fotograficzne, do którego zapisał również swoją córeczkę.

Zachęcał ją do udziału w odbywających się tam wydarzeniach, między innymi konkursach plastycznych. – Zajęcie pierwszego miejsca w jednym z nich było moim najwcześniejszym sukcesem. Pamiętam, że nagrodę dostałam wówczas za portret księżniczki. Bo, jak wszystkie dziewczynki, lubiłam malować księżniczki – ze śmiechem wspomina Grażyna Obersztyn.

Gdyby jej losy potoczyły się inaczej, zapewne studiowałaby malarstwo lub inny artystyczny kierunek. Zamiast tego, po technikum poligraficzno-księgarskim poszła do studium nauczycielskiego. Następnie zdecydowała się kontynuować naukę na studich pedagogicznych, a później ukończyła jeszcze podyplomowe, z zakresu plastyki. Przez cały ten czas ciągle w jakimś stopniu ocierała się o sztukę. Może nie w takim, w jakim chciałaby, ale mimo wszystko zdobywała też umiejętności, które pozwalały jej systematycznie rozwijać uzdolnienia artystyczne.

Rozświetlić ludziom życie

Ale dopiero, gdy 22 lata temu wraz z mężem kupiła dom w Kossowej, zaczęła poświęcać więcej czasu doskonaleniu swego warsztatu twórczego. Przygotowała tam sobie pracownię malarską z prawdziwego zdarzenia, w której spędzała wszystkie wolne chwile. A gdy już przeszła na emeryturę, mogła w pełni oddać się sztuce. Zapisała się wtedy do Wadowickiego Klubu Pracy Twórczej Beskidnicy, a później wstąpiła do jeszcze innych podobnych grup działających w okolicy. Z czasem założyła własną – Artyści spod Draboża, która nazwę zawdzięcza najwyższemu wzniesieniu wznoszącemu się nad gminą Brzeźnica.

Oprócz tego prowadziła w naszych stronach zajęcia plastyczne zarówno dla dzieci, jak i osób znacznie starszych. Jak wspomina, szczególnie wdzięcznymi uczniami okazali się seniorzy z Łączan. – Moje wykształcenie pedagogiczne zostawiło we mnie potrzebę, by uczyć innych i pomagać im rozświetlić swoje życie poprzez sztukę. Cieszy mnie to, że dzięki zajęciom, które z nimi prowadzę, ludzie odkrywają w sobie zdolności, o których wcześniej nie wiedzieli– wyznaje Grażyna Obersztyn.

Nieprzewidywalna szpachla

Artystka szczególnie słynie z malowania kwiatów, zwierząt i pejzaży. Ostatnio jednak skłania się bardziej w kierunku abstrakcji. A raczej inspirowanych przyrodą obrazów strukturalnych. Czyli takich, na które farby nie są nakładane cienką, płaską warstwą, lecz tworzą wyraźną fakturę. Pomaga w tym użycie specjalnej pasty. Dzięki niej obrazy są przestrzenne i w zależności od tego, pod jakim kątem na nie patrzeć, ich wygląd ulega zmianie. I za każdym razem, gdy się je ogląda, można odkryć w nich coś nowego. Jakieś ukryte znaczenie, głębię, której na pierwszy rzut oka nie widać.

Najczęściej maluję szpachlą, ponieważ jest bardziej nieprzewidywalna. Pędzel robi to, co mózg każe. A szpachla często płata malarzowi psikusy. I właśnie one bardzo do mnie przemawiają, bo często pozwalają wydobyć jakiś dodatkowy atut obrazu – mówi Grażyna Obersztyn. Jak dodaje, obrazy, które aktualnie tworzy, są wielowarstwowe. Często zaczyna od malowania farbami akrylowymi, a kończy na olejnych, po drodze dodając pastę strukturalną.

Malarstwo jest dla mnie terapią i mam nadzieję, że również oglądanie moich obrazów może mieć terapeutyczny wpływ na ludzi. Chciałabym, aby patrząc na nie, odkrywali radość życia i zapominali o smutkach – wyznaje. Grażyna Obersztyn zajmuje się też innymi dziedzinami sztuki i rękodzieła. Wykonuje tkaną na krośnie biżuterię z koralików Toho, haftuje, maluje na szkle, fotografuje. Jej dom pełen jest pięknych, oryginalnych, własnoręcznie przez nią wykonanych ozdób.

Przeprowadzka z menażerią

Malarka znana jest również ze swej wielkiej miłości do zwierząt. Ocaliła przed pewną śmiercią wiele czworonożnych lub skrzydlatych stworzeń. Niejedno przygarnęła, innym znalazła dobry dom. Jej mąż Zbigniew mówi o niej: – To taki doktor Dolittle w spódnicy. Do końca leczy każde chore stworzenie, nawet gdy szanse na jego powrót do zdrowia są nikłe.

Kiedyś kobieta wzbudziła niemałą sensację, pojawiając się w przychodni weterynaryjnej w centrum Krakowa z… gęsią. Jak się okazało, choć była to placówka specjalizująca się między innymi w chorobach ptaków, gęgającej pacjentki jeszcze tam nie widziano. Innym razem Grażyna Obersztyn zatrzymała ruch na moście w Łączanach, by zabrać z jezdni rannego gołębia.

Gdy parę miesięcy temu artystka przeprowadziła się w okolice Strzelec Opolskich, zabrała ze sobą całą zgromadzoną przez lata w Kossowej menażerię. A jest ona niemała. Składa się z siedmiu kotów, dwóch psów, tyluż gęsi, stadka kur i kilkudziesięciu gołębi…

Edyta Łepkowska

Zobacz również: Wirtualne spotkanie ze sztuką

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x