Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Twórcza pasja andrychowianki

Twórcza pasja andrychowianki

Pochodząca z Zagórnika, a od lat mieszkająca w Andrychowie Barbara Kierczak jest jedną z najciekawszych artystek w regionie.
Barbara Kierczak przy pracy.
Foto: Edyta Łepkowska

Malować każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej – można rzec, parafrazując słowa piosenki Jerzego Stuhra z tekstem Jonasza Kofty. Ale nie każdy jest w stanie swoimi obrazami wpływać na ludzi, wywoływać w nich emocje. To sztuka znacznie większa niż samo nakładanie farb na płótno. Udaje się ona nielicznym. Wśród nich jest andrychowianka Barbara Kierczak.

 

Artystka dość późno odkryła swój talent. Owszem, już w dzieciństwie dobrze rysowała i lubiła to robić, ale po farby inne niż szkolne plakatówki sięgnęła dopiero gdy była już mężatką i matką, w 1992 roku. Zachwycił ją obraz przedstawiający Tatry i postanowiła namalować podobny. Nad tym pierwszym płótnem pracowała bardzo długo, siadając do sztalug w wolnych chwilach, cyzelując każdy detal. Jak na pierwszą pracę początkującej artystki, obraz jest zadziwiająco dobry. Zdradza jeszcze brak pewności ręki, która przychodzi z czasem, ale to naprawdę obiecujący debiut.

Później Barbara Kierczak tylko sporadycznie sięgała po pędzle. – Miałam wtedy małe dzieci, więc brakowało mi czasu na malowanie. Upłynęło jeszcze wiele lat, zanim zaczęłam się tym zajmować na poważnie – mówi Barbara Kierczak. Nawet gdy w 2002 roku zapisała się do Grupy Twórców MY, zrzeszającej artystów z Andrychowa i okolic, wciąż była raczej tylko weekendową malarką. Dopiero kilka lat temu w pełni poświęciła się sztuce i zaczęła robić ogromne postępy jako malarka. – To w dużym stopniu zasługa plenerów i spotkań z Grupą Twórców MY. Komentujemy nawzajem swoje obrazy, podpowiadamy, jakie błędy na nich widzimy, co można by było zmienić. Gdy sama patrzę na swoją pracę, czasem czuję, że coś mi nie pasuje, ale nie umiem określić, co. Dopiero opinia innej osoby pomaga mi to odkryć – wyznaje Barbara Kierczak.

Szpachla i akryl

Od ponad dwóch lat jej ulubionym narzędziem malarskim jest szpachla. Technika malowania nią jest znacznie trudniejsza niż pędzlem, ale Barbara Kierczak lubi wyzwania i szybko opanowała ją do perfekcji. Choć to na pozór dość toporne narzędzie, wykonane nim prace andrychowianki pełne są finezji. – Sięgnęłam po szpachelkę pod wpływem koleżanki z Grupy Twórców MY, Dorotki Dubanowicz. Na jednym z plenerów zachwycił mnie górski pejzaż, który namalowała właśnie szpachlą. Tak mi się spodobał ten obraz i sama technika nakładania farby, gdy obserwowałam Dorotkę w czasie pracy, że sama postanowiłam spróbować. Trochę czasu minęło, zanim się na ro zadecydowałam, ale w końcu to zrobiłam – opowiada Barbara Kierczak.

Teraz śmiało można powiedzieć, że najlepsze jej obrazy to właśnie te malowane szpachlą. Gdy używa tego narzędzia, stosuje zawsze farby akrylowe. Schną one znacznie szybciej od olejnych, co z jednej strony ułatwia pracę, ale z drugiej – utrudnia. Akryl nie daje artyście czasu na poprawki, toteż musi się on wykazać naprawdę pewną ręką, by osiągnąć zamierzony efekt. To szczególnie trudne, gdy maluje się szpachlą, która jest znacznie bardziej nieprzewidywalna niż pędzel.

Twórcza różnorodność

Barbara Kierczak nie ma ulubionych motywów malarskich. Chętnie maluje zwierzęta, ale w jej twórczości nie brak również pejzaży, martwych natur, portretów i scen rodzajowych. – Często zmieniam tematykę. Nigdy nie tworzę całej serii obrazów poświęconych jednemu motywowi, jak to zdarza się niektórym malarzom. Zdecydowanie wolę różnorodność – wyznaje artystka.

Maluje zarówno z natury, jak i z fotografii, choć nie ukrywa, że to drugie jest łatwiejsze. Zdjęcie pozwala szybko uchwycić ulotną chwilę. Bez takiej pomocy trudno byłoby oddać ją pędzlem na płótnie, ponieważ proces malowania jest na to zbyt żmudny i długotrwały.

Podziwiam malarzy z minionych wieków, którzy musieli malować wyłącznie z natury. Tworząc pejzaż, musieli przychodzić codziennie w to samo miejsce, o tej samej porze. A nierzadko czekać na zmianę pogody, by dokończyć obraz, gdy światło będzie takie samo, jak wtedy, kiedy zaczynali – mówi Barbara Kierczak. Podkreśla jednak, że bardzo ważne jest, aby nie malować wyłącznie na podstawie zdjęć, zwłaszcza zrobionych przez kogoś innego. Trzeba najpierw na własne oczy zobaczyć to, co chce się uwiecznić na płótnie.

Noce przed sztalugami

Najchętniej maluje wieczorami, spędzając przy sztalugach za każdym razem przynajmniej po kilka godzin. Czasem zdarza jej się tworzyć do późnych godzin nocnych. Cisza i spokój, jakie wtedy panują, pomagają jej w pełni oddać się pracy. Sprzyjają też wenie twórczej. – Wtedy moja chęć tworzenia jest największa – wyznaje Barbara Kierczak.

Jej obrazy można było podziwiać do tej pory na dwóch wystawach indywidualnych. Jedna z nich była prezentowana kilka miesięcy temu w Miejskim Domu Kultury w Andrychowie. Pisaliśmy o niej w artykule „Piękno spod pędzla i… szpachli”. Barbara Kierczak uczestniczy też we wszystkich wystawach zbiorowych Grupy Twórców MY. – Kilka lat trwało, zanim zdecydowałam się do niej zapisać. Długo namawiał mnie do tego Jan Żydek, przyjaciel rodziny, rzeźbiarz, który również należy do Grupy – śmieje się artystka.

Malarstwo jest jej pasją i motorem napędowym w życiu. Gdy nie mogła oddawać mu się tak często, jak tego chciała, tęskniła za czasem spędzanym przed sztalugami. Teraz dzień bez malowania uważa za stracony. Do tej pory stworzyła ponad 200 obrazów. – Nie potrafię powiedzieć, ile dokładnie, bo nigdy ich nie katalogowałam. A tylko niektóre z nich mam w domu – mówi Barbara Kierczak.

Edyta Łepkowska

Zobacz również: Malarstwo jest dla niej terapią

 

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x