Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Walczy o zadośćuczynienie za cierpienia wysiedlonych

Walczy o zadośćuczynienie za cierpienia wysiedlonych

Dziś mało kto o tym wie, ale w czasie II wojny światowej około 1,7 mln Polaków zostało wyrzuconych ze swoich domów,

Niewiele pozostało osób, które pamiętają jeszcze II wojnę światową, a z dnia na dzień ich ubywa. I nawet oni niewiele potrafią opowiedzieć o wydarzeniach z tamtych czasów. Dla większości z nich to już tylko niewyraźne wspomnienia z dzieciństwa. Ale są jeszcze tacy, którzy nie mogą zapomnieć i chcą, aby świat dowiedział się o tym, co wówczas przeszli.

 

W czasie II wojny światowej około 1,7 mln Polaków zostało wysiedlonych ze swoich domów i skazanych na wieloletnią tułaczkę. To część historii, o której dziś się nie mówi, ale która dotknęła zwykłych ludzi nawet bardziej niż działania zbrojne. Z terenu dzisiejszego powiatu wadowickiego wypędzono około 5900 osób. Największa ich grupa była mieszkańcami Choczni. Z tej miejscowości wysiedlono 350 rodzin, czyli ponad 2000 ludzi. Po zakończeniu okupacji wielu z nich nie miało już potem do czego wrócić. We wsi zburzono bowiem 150 budynków mieszkalnych i 125 stodół, by przygotować gospodarstwa dla niemieckich osadników…

10 minut na spakowanie bagażu

Z domów wyrzucono też 230 rodzin z Jaszczurowej (1400 osób), 120 rodzin z Mucharza (900 osób), 105 rodzin ze Skawiec (720 osób), 60 rodzin z Zawadki (320 osób) oraz 80 rodzin z Inwałdu (564 osoby). Podobny los spotkał wielu ludzi z powiatu suskiego, choć brak dokładnych danych dotyczących tych terenów. Znaleźliśmy tylko informacje o tym, że Lachowice musiało opuścić 521 osób. Na tułaczkę skazani też zostali między innymi mieszkańcy Kukowa, Krzeszowa i Stryszawy. Nie inaczej było w okolicach Oświęcimia. Tam wiele rodzin musiało opuścić domy, by zwolnić miejsce pod budowę obozu koncentracyjnego…

Wysiedlenia odbywały się w różny sposób. Czasem skazane na wygnanie rodziny dostawały 24-godzinny termin na opuszczenie miejsca zamieszkania. Ale często całą miejscowość lub jej część otaczał w nocy kordon wojska i policji, by od razu usunąć mieszkańców. Ludzie mieli najwyżej 10 minut czasu na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Mogli zabrać ze sobą jedynie niezbędną odzież, drobne przedmioty codziennego użytku, a także żywność na drogę. Cały majątek musieli pozostawić do dyspozycji niemieckich osadników…

Żadnego zadośćuczynienia

Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przeprowadziła śledztwo w sprawie akcji wysiedlania Polaków, lecz ostatecznie nikt nie został za to ukarany. Dochodzenie zakończyło się w 2005 roku umorzeniem, ponieważ sprawcy wysiedleń zostali wcześniej skazani w trakcie procesów norymberskich, które odbywały się w latach 1945-1949. Ludzie skazani na lata tułaczki i utratę dobytku nie doczekali się żadnego zadośćuczynienia za poniesione krzywdy. Choćby tylko moralnego.

Ale wciąż są osoby, które o to walczą. Jedną z nich jest Bronisław Luber, który razem z bliskimi został 10 listopada 1940 roku wyrzucony z domu w Gilowicach pod Żywcem. Był jedną z 17 413 osób z terenu powiatu żywieckiego, które spotkał taki los. – Nie może wiecznie trwać, aby rzesza Polaków wypędzonych całymi rodzinami na wieloletnią biedę, poniżenie i poniewierkę żyła w zapomnieniu. Dopominamy się o sprawiedliwość, dopominamy się przede wszystkim o pamięć – mówi Bronisław Luber.

Chodzi mu o to, by o wysiedleniach w końcu usłyszał świat. Dziś wiedzą o nich nieliczni. Głównie ci, którzy – jak on sam – pamiętają jeszcze tamte tragiczne wydarzenia. W 2008 roku zdawało się, że takie moralne zadośćuczynienie rzeczywiście nadejdzie. Telewizja Polska zorganizowała wówczas konkurs na projekt filmu fabularnego i miniserii telewizyjnej na temat wypędzeń Polaków przez Niemców podczas II wojny światowej. Wkrótce potem zapowiedziana została produkcja jednej ze zgłoszonych prac. Było to dzieło Ewy i Marka Bukowskich pt. “Otto Reder”. Akcja filmu miała się koncentrować się na losach dziesięcioletniego chłopca, któremu udaje się uciec z akcji wysiedleńczej i który rozpaczliwie poszukuje swojej rodziny. Ale prace nad projektem zostały wstrzymane i ostatecznie nigdy nie został on zrealizowany.

Za drogi i zbyt kłopotliwy

Bronisław Luber zwrócił się o pomoc w tej sprawie do kilku parlamentarzystów. Na jego prośbę, posłanka Małgorzata Pępek złożyła w 2017 roku interpelację do ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Zaowocowała ona odpowiedzią prezesa zarządu Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego, który napisał: „Na tle różnych propozycji filmów o wojnie Otto Reder zdecydowanie wyróżnia się nie tylko wstrząsającym ujęciem tematu, ale również przebiegiem dramaturgicznym konstrukcji i świetnie napisaną rolą głównego bohatera”. Dodał wszakże: „Czteroodcinkowy serial to wysokobudżetowa pozycja, a w zasadzie cztery wysokonakładowe filmy fabularne. (…) Realizowanie ich z pomocą wyłącznie środków finansowych TVP nie jest w aktualnej sytuacji naszej firmy możliwe”.

Nieco więcej wyjaśniła w tej sprawie odpowiedź ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego na interpelację posła Józefa Brynkusa z Wadowic. „Przystąpienie do realizacji projektu utrudnia nie tylko wysoki budżet realizacji, ale również skomplikowana sytuacja prawna dotycząca podziału praw do materiału literackiego pomiędzy dwójką scenarzystów, co sprawia, że TVP ma formalny problem ze skutecznym nabyciem pełni praw, co jest warunkiem niezbędnym do rozpoczęcia prac preprodukcyjnych. W chwili obecnej brak jest możliwości wskazania terminu realizacji filmu o wysiedleniach Polaków podczas II wojny światowej” – tłumaczył w swoim piśmie Piotr Gliński.

Nie rezygnuje

Rzeczywiście, autorzy scenariusza, którzy byli małżeństwem, gdy go pisali, wkrótce potem się rozstali, co może stwarzać pewne problemy przy ustalaniu praw autorskich. Ale sprawę niewątpliwie udałoby się rozwiązać z pomocą prawników (których przecież TVP ma niemało), gdyby tylko rzeczywiście była wola, aby do porozumienia doprowadzić. A kwestia pieniędzy na realizację filmu? Nie brak ich na znacznie mniej wartościowe projekty, jak również dzieła o kontrowersyjnej tematyce. TVP co roku dostaje wyższe dotacje od państwa, w ostatnich latach przekraczające już miliard złotych rocznie.

Bronisław Luber, mimo napotykanych trudności, nie rezygnuje ze swojej misji upamiętnienia tragicznych wojennych wydarzeń. Nadal szuka wsparcia decydentów i liczy na to, że w końcu film powstanie… (eł)

 

Zobacz również: Ze zgrozą szeptali, że to Żydówka…

Podziel się tym wpisem:

5 2 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x