Do dziwnej sytuacji doszło na wczorajszej sesji Rady Gminy Mucharz. W jej trakcie miały się odbyć wybory nowego szefa samorządu, ponieważ poprzedni dwa miesiące temu zrezygnował z mandatu radnego. Ale samorządowcy do nich nie dopuścili. W rezultacie rada nadal pozostaje bez przewodniczącego…

Kiedy wiceprzewodnicząca Marta Czechowicz odczytała porządek obrad, o głos poprosił radny Maciej Szeląg. Złożył wniosek o wykreślenie punktu 7, który dotyczył właśnie wyboru nowego szefa Rady Gminy. W żaden sposób tego nie uzasadnił, uznając najwyraźniej, że sprawa nie wymaga żadnego komentarza. Jego propozycja zbulwersowała wiceprzewodniczącą. – Jeśli jesteśmy odpowiedzialnymi, dorosłymi ludźmi, to nie możemy w tych czasach robić takich rzeczy. Pełnię funkcję zastępcy przewodniczącego i zostałam sama u steru rady. Nie wiem, czy pan Maciej zastanowił się nad tym, co powiedział. Mówię to otwarcie – jeżeli radni przegłosują ten wniosek, to ja stąd wychodzę. Nie będę brała odpowiedzialności sama, w czasach COVID-u. W każdej chwili mogę zachorować, a wtedy cała gmina będzie sparaliżowana – powiedziała. Jednak jej słowa odbiły się jak groch o ścianę.

Maciej Szeląg zapewnił, że dobrze przemyślał swój wniosek, zanim go złożył i w dalszym ciągu nalegał, by poddać go pod głosowanie, aby i inni radni mogli wyrazić swoje zdanie w tej sprawie. Nadal w żaden sposób go nie uzasadnił, uściślił tylko, iż chodzi mu o przeniesienie wyborów przewodniczącego na inną sesję. W takiej sytuacji Marta Czechowicz nie miała żadnego pola manewru. Musiała poddać pod głosowanie jego wniosek. Jak się okazało, większość radnych bez mrugnięcia okiem go poparła. Za przełożeniem wyborów przewodniczącego na inny termin opowiedziało się 9 osób z 13 głosujących. Tylko dwie były temu przeciwne, a kolejne dwie wstrzymały się od głosu. Wiceprzewodnicząca nie spełniła jednak swej groźby i do końca poprowadziła sesję. (eł)

Zobacz również: Rzucił mandatem radnego