Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Mąż wierzy i walczy

Mąż wierzy i walczy

Agnieszka przeszła trzy wylewy, z których ostatni poczynił w jej organizmie straszliwe spustoszenia. Ale jej mąż Adam nie uwierzył, że żona nigdy nie odzyska dawnej formy. Dzięki niemu kobieta powoli wraca do sprawności.
Foto: Edyta Łepkowska

Lekarze spisali Agnieszkę na straty. Twierdzili, że już do końca życia będzie w stanie wegetatywnym i doradzali jej mężowi, by oddał żonę do hospicjum. On jednak nawet przez chwilę nie brał pod uwagę takiej ewentualności. Postanowił zrobić wszystko, aby jego ukochana odzyskała sprawność. Dziś kobieta chodzi z pomocą, zaczyna mówić i sama wykonuje proste czynności.

 

Agnieszka Chowaniec z Poręby Wielkiej koło Oświęcimia zawsze tryskała nieposkromioną energią. Po powrocie z pracy rzucała się w wir domowych obowiązków, a gdy wreszcie mogła odpocząć, bynajmniej nie siadała przed telewizorem. Wyciągała męża na spacer albo szła z koleżankami na kawę czy drinka.

Potrafiła mnie nakłonić do wyjścia z domu, nawet gdy zupełnie nie miałem na to ochoty. Była też urodzoną organizatorką, dzięki czemu nikt z jej otoczenia się nie nudził. No i zarażała wszystkich radością życia. Nawet teraz, choć nie ma zbyt wielu powodów do radości, wciąż jest niesamowitą optymistką – zapewnia mąż Agnieszki, Adam Chowaniec, patrząc z czułością na siedzącą z przymkniętymi oczami żonę.

Kobieta wygląda, jakby spała, jednak widać, że słucha, bo na jej twarzy pojawia się cień uśmiechu. Gdy mężczyzna przestaje mówić, usta Agnieszki zaczynają się delikatnie poruszać. Adam nachyla się nad nią, by lepiej słyszeć. – Mówi, że jeszcze pojedziemy razem do Chorwacji – tłumaczy jej ledwo słyszalny szept. – No właśnie, to ten optymizm, o którym wspomniałem. Cokolwiek by się nie działo, Aga zawsze jest dobrej myśli.

Trzy wylewy

Dramat Agnieszki zaczął się 29 kwietnia 2017 roku, w kilka dni po jej 43 urodzinach. Mąż miał ją podwieźć do pracy, ale najpierw pojechał z nią na zakupy. – W sklepie powiedziała, że okropnie boli ją głowa. Zaniepokoiłem się, bo Aga była okazem zdrowia. Ja nieraz uskarżałem się na takie bóle, ale ona nigdy. A kiedy poprosiła, abym zamiast do pracy, zawiózł ją na Szpitalny Oddział Ratunkowy, już wiedziałem, że musi to być coś naprawdę poważnego – opowiada Adam Chowaniec.

Lekarze wykryli u Agnieszki mikrowylew krwi do mózgu i postanowili zostawić ją na obserwacji w szpitalu. W niespełna tydzień później, gdy kobieta już miała opuścić oddział, zatelefonowała do męża, pożaliła się, że głowa znów jej pęka, po czym połączenie się urwało. Adam próbował oddzwonić, a gdy to się nie powiodło, wskoczył za kierownicę samochodu i ruszył w kierunku oświęcimskiej lecznicy.

– Dotarłem na miejsce w chwili, gdy ratownicy wnosili żonę do ambulansu. Zanim zamknęły się za nią drzwi karetki, zdążyłem tylko powiedzieć jej, że ją kocham. Jak się okazało, doszło u niej do kolejnego, już znacznie bardziej rozległego wylewu i trzeba było przewieźć ją do szpitala w Krakowie – wspomina mężczyzna. W stolicy Małopolski Agnieszka przeszła zabieg zamknięcia pękniętego tętniaka, po którym jej stan szybko zaczął się poprawiać. 16 maja kobieta wróciła do domu, ale już w trzy dni później wszystko zaczęło się od nowa…

Jeszcze razem zatańczymy!

Trzeci wylew poczynił w jej organizmie straszliwe spustoszenia. Agnieszka zapadła w śpiączkę, a kiedy po trzech tygodniach zaczęła samodzielnie oddychać, została wypisana ze szpitala. Lekarze już nic więcej dla niej zrobić nie mogli. Adam usłyszał, że nie ma szans, by jego żona wyszła ze stanu wegetatywnego i najlepiej dla niego będzie, jeśli umieści ją w jakimś hospicjum.

Na to zgodzić się nie mogłem. Powiedziałem, że zrobię wszystko, aby Aga wróciła do formy sprzed choroby – mówi mężczyzna. Znalazł dla niej miejsce w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, w którym spędziła kilka następnych miesięcy. Pobyt tam, a także późniejsze intensywne ćwiczenia w domu sprawiły, że kobieta odzyskała cząstkę dawnej sprawności. Mogła sama się napić, uczesać, umyć zęby, chodzić na czworakach. Ale we wrześniu 2018 roku Agnieszkę dopadła silna gorączka. Dwa tygodnie zmagań z infekcją zniweczyły wszystkie postępy, które poczyniła przez ponad rok… Musiała od początku zaczynać naukę przełykania, wykonywania skoordynowanych ruchów rękami, stawiania kroków z pomocą chodzika.

Od tamtej pory osiągnęła już etap, gdy podtrzymywana z obu stron mogła przejść nawet półtora kilometra dziennie. Wprawdzie ostatnio straciła serce do tak długich spacerów, bo upadła i boleśnie się potłukła, gdy kiedyś sama wstała z wózka inwalidzkiego i zaczęła chodzić po domu. Ale z pomocą męża bez problemu pokonuje schody. – Zaczęła też trochę mówić. Przeważnie ogranicza się do pojedynczych słów, ale nasza córka Patrycja, gdy jest w domu, potrafi ją zmotywować do dłuższych wypowiedzi. Razem śpiewają nawet ulubione piosenki Agi! – cieszy się Adam Chowaniec i z niezłomnym optymizmem, którego nauczył się chyba od żony, dodaje: – Wiem, że jeszcze razem zatańczymy!

Mąż na wagę złota

Nie wiadomo, czy Agnieszka zdaje sobie z tego sprawę, ale drugiego takiego mężczyzny, jak jej mąż, ze świecą można szukać. Adam zajmuje się nią z niesłychanym poświęceniem i bez słowa skargi. Przygotowuje dla niej posiłki i napoje, ćwiczy z nią, kąpie ją, ubiera i rozbiera, kiedy zaś żona zaśnie, sprząta oraz pierze. Idzie spać o północy, w dwie lub trzy godziny później wstaje, aby obrócić Agnieszkę na drugi bok, a już o piątej zrywa się do pracy. I robi wszystko, by codziennie zapewnić jej profesjonalną rehabilitację. Jego zarobki na to nie wystarczają, ale dotąd zawsze potrafił zdobyć potrzebną kwotę. Teraz jednak brakuje mu zbyt dużo pieniędzy.

Wyczerpałem już wszystkie inne możliwości i jedyne, co jeszcze mogę zrobić, to prosić o pomoc ludzi, którzy nawet nas nie znają. Bo znajomi już zbyt wiele razy nas wsparli. Może innych też poruszy nasza historia. A kiedyś, gdy żona będzie samodzielnie chodziła i wyraźnie mówiła, pójdę z nią do lekarzy, którzy nie wierzyli, że Aga z tego wyjdzie. Niech zobaczą, jak bardzo się mylili – mówi Adam Chowaniec, apelując o datki na rehabilitację Agnieszki. Można je wpłacać na konto fundacji Votum, 53-012 Wrocław, ul. Wyścigowa 56i: 32 1500 1067 1210 6008 3182 0000. W tytule wpłaty należy wpisać: „dla Agnieszki Chowaniec”.  Zbiórka na pomoc dla Agi prowadzona jest również na stronie Fundacji Siepomaga – tutaj.

Edyta Łepkowska

Zobacz również: Spełnijmy marzenie Szymka!

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x