Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Tak wiele rozumie, tak mało może zrobić

Tak wiele rozumie, tak mało może zrobić

Mały Antoś z Andrychowa usilnie stara się nakłonić swe ciało do współpracy z mózgiem, ale w jego przypadku jest to niesamowicie trudne.
Antoś z tatą.
Foto: Edyta Łepkowska

Czteroipółletni Antoś Paszyński z Andrychowa uwielbia, gdy mama lub tata czyta mu książkę. Jest w wtedy maksymalnie skupiony, a jego twarzyczka promienieje radością. Podobny efekt wywołuje u niego muzyka, zwłaszcza klasyczna. Mimo tak młodego wieku, chłopca nie pociągają infantylne piosenki dla dzieci. Uwielbia wzniosłe dźwięki fortepianu i instrumentów smyczkowych.

 

Są jednak melodie, które wywołują w nim smutek. Choć nie potrafi tego powiedzieć, emocje bardzo wyraźnie malują się na jego twarzy. Jeśli jego usteczka wyginają się w podkówkę, rodzice wiedzą, że trzeba zmienić muzykę na radośniejszą. A najlepiej jeszcze przytulić Antosia. To niezawodny sposób, by przywołać uśmiech na jego buzię. Chłopiec nie mówi, ale potrafi porozumiewać się z bliskimi. Ma proste urządzenie do komunikacji alternatywnej, dzięki któremu może odpowiadać „tak” lub „nie” na zadane pytania. Wystarczy, że przyciśnie odpowiedni przycisk. Resztę rodzice odczytują z wyrazu jego twarzy i zachowania. Niedługo Antoś będzie miał też książkę ze zdjęciami osób z jego otoczenia oraz przedmiotów codziennego użytku, która jeszcze bardziej ułatwi mu porozumiewanie się z dorosłymi.

Potrzeba czułości

Ale chłopiec już teraz doskonale wie, jak dostać to, czego chce. Doskonale opanował techniki wpływania na emocje ludzi. – Udaje, że płacze, robi bardzo smutną minkę albo marudzi. Jak mówi jego nauczycielka, trzeba się przy nim bardzo pilnować. Bo on tak sprytnie nakłania ją do tego, by brała go na ręce, że musiałaby go cały czas nosić, gdyby nie potrafiła być czasem twarda. W domu mamy z nim to samo. Bo jego ulubione miejsce jest na rękach – moich, taty albo właśnie pani Marty, nauczycielki – śmieje się Natalia Paszyńska.

Antoś nie znosi zostawać sam w pomieszczeniu. Gdy mama lub tata wyjdzie na chwilę z pokoju, by udać się do kuchni czy łazienki, malec zaraz zaczyna głośno dopominać się towarzystwa. Zadziwiającą intuicją wykazuje się w takich sytuacjach jego młodszy, niespełna dwuletni braciszek Tymek. Odkąd nauczył się chodzić, zawsze reaguje na wołanie Antka. Idzie do niego, pogłaszcze go po głowie, czasem nawet wycałuje. Antoś jest wtedy w siódmym niebie. Bo jego potrzeba czułości jest ogromna, większa niż u innych dzieci. Jego młodszy braciszek nie domaga się aż tak często przytulania i noszenia na rękach. Już po chwili wyrywa się, żeby wrócić do zabawy. Antek mógłby cały dzień siedzieć w ramionach mamy, taty lub pani Marty…

Trudny początek

Antoś Paszyński urodził się jako wcześniak, w ciężkiej zamartwicy. Od razu po przyjściu na świat musiał przejść reanimację. Zdawało się, że nie przeżyje dłużej niż kilka godzin. Na szczęście tak się nie stało. Mimo iż zaraz po narodzinach dostał tylko 1 punkt w skali Apgar, udało się ocalić jego życie. Ale zagrożenie minęło dopiero po kilku tygodniach, a ciężkie niedotlenienie okołoporodowe pozostawiło trwałe efekty. Chłopiec zmaga się z czterokończynowym mózgowym porażeniem dziecięcym. Nie jest w stanie samodzielnie siedzieć, nie potrafi trzymać w dłoniach przedmiotów. Gdy młodszy braciszek Tymek podaje mu zabawkę, widać, że Antoś usilnie próbuje ją chwycić. Niestety, bezskutecznie.

Rehabilitacja przynosi jednak naprawdę ogromne rezultaty. Udało się rozwiązać wiele problemów Antosia. Na przykład pani Agatka, neurologopeda z Fundacji Promyczek dokonała cudów z jego nadwrażliwością w obrębie jamy ustnej. Nas synek miał poważne problemy z jedzeniem, ale ona doprowadziła do tego, że stał się prawdziwym głodomorem. Antoś ma teraz wilczy apetyt i wszystko zjada. I nawet sam pije z kubka, choć wcześniej zdawało się, że będzie to niemożliwe do osiągnięcia. Niby taka prosta rzecz, ale u niego potrzebna była ciężka praca terapeuty, by nauczył się to robić – opowiada mama Antosia, Natalia Paszyńska.

Ogranicza go ciało

Antoś jest dość kapryśnym chłopcem i jeśli osoba, która prowadzi z nim zajęcia, nie przypadnie mu do gustu, malec nie chce z nią współpracować. A wtedy efekty terapii są zerowe. Na szczęście bardzo spodobało mu się w Ośrodku Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczym w Kozach, do którego niedawno zapisali go rodzice. – Panuje w nim rodzinna atmosfera i pracują ludzie, którzy mają świetne podejście do niepełnosprawnych dzieci. Widać i czuć, że lubią to, co robią, bo Antoś zawsze wraca stamtąd zachwycony – mówi Natalia, a jej mąż Karol Paszyński dodaje: – Wystarczy powiedzieć, ze za chwilę pojedziemy do przedszkola (bo tak ten ośrodek nazywamy), a na jego twarzy już pojawia się szeroki uśmiech.

Antoś dobrze rozwija się pod względem intelektualnym, ale jego oporne ciało bardzo go ogranicza. – Zainteresowanie, które okazuje, kiedy ja czy mąż czytamy mu bajkę lub wiersz, zdradza, że nasz synek rozumie dużo więcej niż jest w stanie nam przekazać. Terapeuci również to dostrzegają. Gdy w przedszkolu Antoś był w grupie rewalidacyjnej, panie szybko stwierdziły, że to za niski poziom dla niego. I już po tygodniu przeniosły go do innej, gdzie są prowadzone typowo przedszkolne zajęcia edukacyjne – zapewnia Natalia Paszyńska. W przeciwieństwie do większości dzieci, Antosia niespecjalnie interesują animowane bajki. Zdecydowanie woli słuchać historii czytanych z książek, niż oglądać telewizję.

Bezcenny jeden procent

Rodzice Antosia co roku borykają się z problemem braku pieniędzy potrzebnych na terapię synka i sprzęt potrzebny mu w codziennym życiu. Pozyskują je głównie dzięki osobom, instytucjom i firmom, które decydują się przekazać 1 % podatku na potrzeby chłopca. To za te środki zakupili Antosiowi pionizator, specjalistyczny wózek dziecięcy, siedzisko, urządzenie do komunikacji alternatywnej, ortezy. Z nich też finansują jego rehabilitację.

Jak mówią rodzice chłopca, nie mogą liczyć nawet na pomoc gminy w dowozie Antosia do Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Kozach. Na własny koszt jeżdżą tam i z powrotem, by zawieźć synka na zajęcia i przywieźć go do domu. A to w sumie 80 km jazdy dziennie. – Owszem, gmina zapewnia transport dzieci do takich placówek lub zwrot środków za dojazd. Ale panie z Gminnego Zarządu Oświaty w Andrychowie twierdzą, że nasz syn musi ukończyć 5 lat, aby z tego skorzystać. A wiem, że w ościennych gminach nawet trzyletnie dzieci mają zapewniony dowóz do ośrodka w Kozach –  podkreśla Natalia Paszyńska.

Dlatego rodzice Antosia proszą o to, by i w tym roku pamiętać o ich synku przy wypełnianiu zaznania podatkowego. Aby przekazać 1 % podatku na jego potrzeby, trzeba w formularzu PIT podać numer KRS 0000037904, a w rubryce „Informacje uzupełniające – cel szczegółowy” wpisać: 31569 Paszyński Antoni.

Można też dokonać wpłaty na subkonto chłopca w Fundacji Dzieciom “Zdążyć z Pomocą”. W takiej sytuacji należy przelać pieniądze na rachunek nr: 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994 w Alior Banku, wpisując w tytule przelewu: „31569 Paszyński Antoni – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia”.

Edyta Łepkowska

Zobacz również: Wiesio potrzebuje naszej pomocy. Nie zawiedźmy go!

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x