Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Wypadek, który wszystko zmienił

Wypadek, który wszystko zmienił

Radek miał tyle marzeń i planów. Teraz nawet ich nie pamięta...

Dokładnie dwa miesiące temu jedna chwila całkowicie odmieniła życie Radosława Ogiegły z Frydrychowic. Śliska droga, zmęczenie, samochód roztrzaskany na drzewie… Radek, tak niedawno wesoły, aktywny chłopak o rozlicznych zainteresowaniach, dziś z trudem próbuje sobie przypomnieć, kim był przed wypadkiem. I intensywnie ćwiczy, by nauczyć się od nowa wykonywać najprostsze czynności.

 

23 sierpnia tego roku 21-letni Radek wrócił właśnie z pracy w Krakowie, gdy mama poprosiła go, aby zawiózł siostrę na przystanek autobusowy do Wadowic. Chłopak, zawsze uczynny i pomocy, nie odmówił i tym razem, choć pewnie po długiej podróży ze stolicy Małopolski wolałby odpocząć w domu, niż siadać z powrotem za kółkiem. Ale do Wadowic miał 10 minut jazdy, więc nie widział problemu w tym, by trochę odsunąć chwilę błogiego relaksu. Rodzeństwo wsiadło do auta i ruszyło w drogę. Do celu jednak nie dotarło. Jeszcze we Frydrychowicach samochód wpadł w poślizg na mokrej drodze i uderzył w przydrożne drzewo… Ala, która siedziała na siedzeniu pasażera, w żaden sposób nie ucierpiała. O własnych siłach wyszła z samochodu. Jej brat nie miał tyle szczęścia.

Świat się zawalił

Gdy usłyszałam o wypadku i przyjechałam na miejsce, zobaczyłam syna już na noszach. Nie miał śladu żadnych zewnętrznych uszkodzeń ciała – złamań, otarć czy ran. Od razu zrozumiałam, że ma jakieś obrażenia wewnętrzne, chociaż nie wiedziałam jeszcze, jak poważne. Dopiero lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego postawił wstępną diagnozę, że to uraz ośrodkowego układu nerwowego, zagrażający bezpośrednio życiu – opowiada ze łzami w oczach mama rodzeństwa, Magdalena Ogiegło. – Ala i Radek to moje jedyne dzieci, więc w tamtej chwili cały mój świat się zawalił. W tym wielkim nieszczęściu było jednak sporo szczęścia, bo córce nic się nie stało.

Radek przez trzy tygodnie był w śpiączce. Odkąd się z niej wybudził i opuścił oddział intensywnej opieki medycznej, przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym. Codziennie ze wszystkich sił ćwiczy, by wrócić do sprawności. Ale będzie to długa i żmudna praca, bo aksonalny uraz mózgu, którego doznał, poczynił znaczne spustoszenia w jego organizmie. Choć trudno liczyć na szybkie postępy, pierwsze są już widoczne. Radek jest w stanie samodzielnie zjeść posiłek, bo odzyskał część władzy w prawej ręce. Gorzej jest z lewą.

Chłopak porusza się na wózku inwalidzkim, ale ma czucie w nogach, co daje nadzieję na to, że będzie mógł chodzić. – Niestety, jego pamięć i uwaga nie działają jeszcze tak, jak powinny. Radek nie potrafi określić miejsca czy czasu. Nie pamięta, gdzie pracował ani jak się znalazł w obecnej sytuacji. Wierzę jednak, że to wszystko wróci – z przekonaniem mówi Magdalena Ogiegło.

Zawsze wśród ludzi

Radek, dziś całkiem oderwany od rzeczywistości znajdującej się poza murami ośrodka rehabilitacyjnego, przed wypadkiem był w niej mocno zakorzeniony. Żył intensywnie, realizował swoje pasje, uwielbiał przebywać wśród ludzi. Pracował jako monter instalacji fotowoltaicznych na terenie Małopolski i Śląska. – Bardzo to lubił, ponieważ była to praca na zewnątrz, a przede wszystkim w grupie. W otoczeniu ludzi zawsze czuł się najlepiej – zapewnia jego mama. W wolnym czasie jeździł z kolegami rowerem po górskich szlakach.

Jako zagorzały fan rapu włączył się do grupy podobnych sobie zapaleńców, by razem z nimi tworzyć utwory w ulubionym stylu muzycznym. Umożliwiła im to współpraca z właścicielem studia nagrań, promującym młode talenty. – Nie udało mu się nagrać razem z nimi piosenki, która miała mieć premierę na początku września. Ale inni uczestnicy tego projektu mocno zaangażowali się w pomoc Radkowi. Po jego wypadku uruchomili zbiórkę społeczną, by zebrać dla niego pieniądze. A piosenkę mają jednak nagrać, lecz z innym przesłaniem niż wcześniej planowali. Ma to być przekaz dla Radka – uśmiecha się Magdalena Ogiegło.

Krąg wsparcia

Kobietę zadziwia ogrom życzliwości i pomocy, której zaznała od czasu wypadku syna. – Powstała wokół nas wielka grupa wsparcia, stworzona zarówno z rodziny i znajomych, jak i ludzi, których wcześniej nie znałam. Pomagają nam modlitwą, słowem, bliskością i również finansowo. To jest duży plus całej tej sytuacji, bo nie spodziewałam się tak szerokiej grupy osób, które będą nas wspierać. Nieustannie mnie to zdumiewa. Jestem bardzo wszystkim wdzięczna za okazaną nam dobroć – zapewnia mama Radka.

Ale pomocy, mimo że rodzina już tak wiele jej doświadczyła, wciąż potrzeba więcej. Radek musi być konsekwentnie i bez żadnych przerw rehabilitowany, bo tylko wtedy efekty będą coraz bardziej widoczne. A to, niestety, dużo kosztuje. Kto chciałby przyczynić się do powrotu Radka do sprawności, może dokonać wpłaty tutaj. Ważna jest każda złotówka, więc nie wahajamy się pomóc nawet w sytuacji, gdy możemy poświęcic na ten cel tylko bardzo małą kwotę.

Jest też inny sposób, by wesprzeć rehabilitację chłopaka, przeznaczony dla osób, które robią zakupy online. Wystarczy zarejestrować się na stronie Fani Mani (tutaj). To pomoc, która nie wyczerpie nas finansowo. Za każdym razem, gdy zrobimy zakupy w sklepie, który bierze udział w akcji, część kwoty zostanie przeznaczona na rehabilitację Radka. Dla nas nie stanowi to żadnego dodatkowego kosztu – wydajemy tylko tyle, ile i tak zapłacilibyśmy na kupowane produkty. To sklep, a nie klient dzieli się swoim dochodem.

Edyta Łepkowska

 

 

Zobacz również: Żmudna droga do sprawności

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x