Często się zdarza, że podczas przechadzki przez las, zamiast grzybów i borówek znajdujemy śmieci. Czasem są to pojedyncze butelki czy papierki wyrzucone przez spacerowiczów, ale nierzadko również całe worki domowych odpadów. Zdarzają się też sterty gruzu. Jednak wkrótce nastaną złe czasy dla tych, którzy w tak brutalny sposób traktują środowisko.

Lasy Państwowe co roku wydają więcej pieniędzy na wywóz śmieci wyrzuconych na ich terenie. W ubiegłym roku było to prawie 20 mln zł! Ale porządki prowadzone przez leśników to iście syzyfowa praca. W miejsce wywiezionych śmieci szybko pojawiają się nowe. Owszem, instalowane przy dzikich wysypiskach fotopułapki pozwalają namierzyć niektóre z nielegalnie pozbywających się odpadów osób, jednak skuteczność tej metody wciąż jeszcze jest za mała.

Dlatego minister środowiska Michał Woś zapowiada zmiany, które mają ukrócić proceder zaśmiecania lasów. – Stawiamy po pierwsze na nieuchronność kary dla leśnych wandali, aby ich czyny nie pozostawały już bez konsekwencji. A po drugie na jej dolegliwość – znacznie wyższe grzywny i przede wszystkim obowiązek posprzątania po sobie i to na własny koszt. Jestem przekonany, że taka bezkompromisowa walka o czystość naszej przyrody szybko przyniesie wymierne efekty i lasy odetchną – mówi Michał Woś.

Grzywna za zaśmiecanie środowiska ma wzrosnąć dziesięciokrotnie. Obecnie wynosi ona 500 zł, a po wprowadzeniu proponowanych przez ministra zmian sięgnie 5 tys. zł. Dodatkowo sądy miałyby skazywać „śmieciarzy” na sprzątanie terenów zielonych. Aby wyższe kary przyniosły pożądany skutek, w lasach pojawi się znacznie większa od dotychczasowej ilość fotopułapek. Będzie ich 10 tysięcy, a co więcej, leśnicy mają codziennie zmieniać ich lokalizację. Prócz tego, minister chce, by porządku w lasach pilnowały także drony i kamery noktowizyjne. (eł)

Zobacz również: Z ptasią pomocą zamierzają walczyć z komarami