Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Już dziesiąty dzień idą na pomoc dziecku w potrzebie

Już dziesiąty dzień idą na pomoc dziecku w potrzebie

Każdy pokonany przez nich kilometr przeliczany jest na pieniądze, które przeznaczone zostaną na rehabilitację i leczenie sześciolatka z Andrychowa.
Foto: Facebook – Górskie szlaki z aparatem

Niestrudzeni wędrowcy, którzy charytatywnie przemierzają Główny Szlak Beskidzki, już dziesiąty dzień są w drodze. Do wczorajszego wieczora przeszli 331 kilometrów, a gdy dziś udadzą się na spoczynek, będą mieć ich za sobą około 370. Cały szlak ma ponad pół tysiąca kilometrów (choć według niektórych pomiarów nieco mniej).

 

Jak już pisaliśmy, trzej mieszkańcy Andrychowa oraz ich kolega ze Śląska zdecydowali się przejść Główny Szlak Beskidzki nie tylko dla własnej satysfakcji, ale przede wszystkim po to, by pomóc sześcioletniemu Karolkowi Cabakowi. Dzięki sponsorom, którzy wsparli ich inicjatywę, każdy przebyty przez nich kilometr to dodatkowe pieniądze na leczenie i rehabilitację chłopczyka. Bilans dziewięciu minionych dni zamknął się kwotą 8275 zł.

W ostatnią sobotę uczestnicy wyprawy – Jakub Rajda, Krzysztof Tomiak, Rafał Zalewski oraz Tomasz Poraj świętowali razem z bohaterem swej akcji Karolem jego szóste urodziny. Chłopiec spotkał się z nimi w Rabce-Zdroju, gdzie przyjechał z rodzicami i młodszym braciszkiem.

Przygody na szlaku

Wędrówka nie jest łatwa, gdyż czwórka przyjaciół zdecydowała się nocować w namiotach, które oczywiście muszą sami dźwigać, razem z resztą bagażu. Na szczęście pogoda, jak do tej pory, przez większość czasu im sprzyjała. Po drodze przeżyli już niejedną przygodę, nie zawsze miłą. Na przykład w schronisku na Przechybie w Beskidzie Sądeckim właścicielka odmówiła im możliwości skorzystania z prysznica.

Nie lepiej było wczoraj (23 września), gdy dotarli do Bacówki PTTK w Bartnem, gdzie również nie pozwolono im się umyć. Gospodarz tego schroniska próbował im nawet zabronić palenia ogniska w specjalnie wyznaczonym do tego miejscu! Groził im wezwaniem straży leśnej, jeśli nie ugaszą ognia, ale bynajmniej tej groźby nie zrealizował, choć wędrowcy nie zastosowali się do jego życzenia.

W Beskidzie Niskim uderzyła ich ogromna bieda w mijanych wioskach. – Przechodząc przez te miejscowości człowiek uświadamia sobie, że powinien być wdzięczny za to, co ma. Tutaj, widząc jak niektórzy ludzie żyją, naprawdę się to docenia. Starsza pani w starym domku prosiła nas o jakiekolwiek jedzenie… – relacjonuje Jakub Rajda.

Nie obyło się też bez kontuzji, o które łatwo na górskich szlakach. Przy schodzeniu z Turbacza Kubie Rajdzie niefortunnie podwinęła się noga, co zaowocowało ogromnym bólem, który bardzo utrudniał mu dalszą podróż. Mężczyzna myślał już nawet o zejściu z trasy, ale – na szczęście – następnego dnia uraz przestał tak mocno dawać mu się we znaki.

Zdjęcia z wyprawy można oglądać na stronie www.facebook.com/GorskieSzlakiZAparatem. Są tam również krótkie relacje z każdego dnia podróży, które spisuje Tomasz Poraj. (eł)

 

Zobacz również: Z dobroci serc pieszo nabijają kilometry

 

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x