Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Pomaganie innym daje jej siłę

Pomaganie innym daje jej siłę

Choć Barbara Mrozik z Wieprza jeździ na wózku inwalidzkim, nie przyćmiewa to jej radości życia. Co więcej, kobieta w dużym stopniu czerpie ją z pomagania innym.
Foto: Edyta Łepkowska

Jak mawia Barbara Mrozik, w każdej, nawet bardzo złej sytuacji, trzeba umieć dostrzegać plusy. I sama żyje w pełni zgodnie z tą maksymą. Nie zastanawia się, co by było, gdyby mogła chodzić. Cieszy się życiem i stara się sprawić, by inni również osiągnęli podobny optymizm.

 

Barbara Mrozik z Wieprza od dziecka porusza się na wózku inwalidzkim. Urodziła się chora na przepuklinę oponowo-rdzeniową, czyli najcięższy typ rozszczepu kręgosłupa. Cierpi także na wodonercze. Choć wie, że nigdy nie postawi o własnych siłach ani jednego kroku, nie użala się nad swoim losem. Wręcz przeciwnie – jest mu wdzięczna za to, iż pozbawił ją tylko zdolności chodzenia. – Inni mają znacznie gorzej. Nie są w stanie samodzielnie usiąść, poruszać rękami, nie mówią, nie mogą nawet przełykać. W porównaniu z nimi jestem prawdziwą szczęściarą. A ponieważ nigdy nie zaznałam stąpania po ziemi, więc mi tego nie brakuje tak jak tym, którzy stracili władzę w nogach na skutek wypadku – twierdzi Barbara Mrozik.

Odkąd trafiła do Fundacji Aktywnej Rehabilitacji w Krakowie – organizacji, która specjalizuje się w aktywizowaniu społecznym i zawodowym ludzi poruszających się na wózkach inwalidzkich, poznała mnóstwo osób znacznie bardziej doświadczonych przez los niż ona. I zapragnęła zrobić coś, by ulżyć ich niedoli, podzielić się z nimi własnym optymizmem i pomóc im w codziennych zmaganiach. Zaczęła jako podopieczna fundacji, ale z czasem stała się wolontariuszką i członkiem kadry instruktorów. Prowadzi zajęcia sportowe z niepełnosprawnymi oraz uczy ich techniki jazdy na wózku inwalidzkim. – Byłam też na czterodniowym obozie, gdzie opiekowałam się kobietą, która miała prawie całkiem niesprawne ręce. Trzeba było ją karmić i pomagać jej we wszelkich czynnościach. Wróciłam stamtąd zmęczona, ale bardzo zadowolona. Bo pomaganie innym sprawia mi wielką radość i daje nieprawdopodobną wręcz siłę – wyznaje Barbara Mrozik.

Wózek jak magnes

Szczególnie cieszy ją praca z dziećmi. Uwielbia ich szczerość, spontaniczność i brak zahamowań w okazywaniu emocji. – W poprzednich latach na wiosnę organizowaliśmy w fundacji spartakiady dla najmłodszych podopiecznych. Wspaniale było obserwować, jak jej uczestnicy cieszą się, gdy po zakończeniu zawodów dostają medale i puchary. Aż łzy w oczach stają, kiedy patrzy się na taką radość – opowiada kobieta.

Kiedy przebywa wśród pełnosprawnych osób, nie ranią jej ożywione reakcje dzieci na jej widok. Z rozbawieniem wspomina sytuację, kiedy córeczka znajomego wykrzyknęła: „Tato, tato, popatrz, jaka biedna pani jedzie!”. – Mój wózek przyciąga dzieci jak magnes. Podchodzą, patrzą, zadają pytania. Niektóre nawet idą za mną, ignorując nawoływania rodziców. Dorośli są zażenowani, nie wiedzą, jak reagować, żeby mnie nie urazić, ale ich pociechy nie mają takich problemów. Widzą coś, co ich ciekawi, więc bez skrępowania o tym mówią – śmieje się Barbara Mrozik. Gdy na początku tego roku kobieta kwestowała na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, skrzydeł dodawała jej radość dzieci, którym rozdawała czerwone serduszka.

Kwestowanie

Wolontariat w WOŚP to nowa forma pomagania ludziom, jaką dla siebie odkryła. Chciała jej spróbować już w ubiegłym roku, ale za późno pomyślała, by zgłosić się do andrychowskiego sztabu. Tym razem wiedziała, że rekrutacja rozpocznie się pod koniec października i postanowiła zarejestrować się od razu, gdy tylko będzie to możliwe. Kwestowała na ulicach Andrychowa i w tamtejszym Miejskim Domu Kultury. Z początku obawiała się, że do jej puszki trafi mało pieniędzy, bo w miejscach, gdzie spodziewała się znaleźć darczyńców, przewijało się niewiele osób. Lecz gdy w MDK zaczęły się koncerty, już nie mogła narzekać na brak datków.

W sumie uzbierała prawie 3265 złotych. – Okazało się to sporą kwotą, bo byli i tacy wolontariusze, którzy przynieśli po około sto złotych. Ale najważniejsza była atmosfera, która towarzyszyła zbiórce. To było coś wspaniałego! Gdyby była taka możliwość, zbierałabym pieniądze jeszcze kilka godzin dłużej. Teraz żałuję, że nie kwestowałam od samego rana, tylko dopiero od trzynastej – mówi Barbara Mrozik.

Rozpiera ją energia

Pełnosprawnych ludzi zaskakuje widok osoby na wózku, która stara się pomagać innym. Ale dla Barbary Mrozik działalność charytatywna jest czynnikiem nadającym sens życiu. Odkąd się nią zajmuje, rozpiera ją energia, dzięki której chętniej i częściej wychodzi z domu oraz bierze udział we wszelkich dostępnych dla niej zajęciach i wydarzeniach. Pływa, tańczy (wózek inwalidzki nie jest w tym żadną przeszkodą!), chodzi do kina czy teatru. A przynajmniej tak było przed nadejściem epidemii koronawirusa.

Próbowała nawet boksu i myśli o tym, by do niego powrócić. Sport traktuje jako uzupełnienie codziennej rehabilitacji, która jest jej konieczna do utrzymania organizmu w dobrej kondycji. Wzdraga się na myśl, że mogłaby jeździć na elektrycznym wózku. Ten napędzany siłą rąk pozwala jej zachować sprawność fizyczną górnych partii ciała. – A to dla mnie bardzo ważne, bo jak mogłabym pomagać ludziom, gdybym zaniedbała własną formę? – pyta kobieta.

Edyta Łepkowska

Zobacz również: Czuje, że ma w sobie dynamit

 

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x