Małopolski Portal Informacyjny

Andrychów - Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska - Wieprz - Zator - Kęty - Sucha Beskidzka

Dyrektor próbuje trzymać dwie sroki za ogon

Dyrektor próbuje trzymać dwie sroki za ogon

Dalszy ciąg kontrowersyjnej sprawy łączenia klas w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1 w Wieprzu.
Foto: Edyta Łepkowska

Rozpoczął się nowy rok szkolny, a wraz z nim funkcjonowanie 32-osobowej klasy czwartej w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1 w Wieprzu. Rodzice aktywnie działali, aby nie dopuścić do jej powstania, co im się jednak nie udało. Nadal jednak liczą na to, że dzieci zostaną ponownie podzielone na dwie kilkunastoosobowe grupy, w których uczyły się przez pierwsze lata edukacji szkolnej.

 

Sprawę opisywaliśmy do tej pory dwa razy, w artykułach: „Wzburzenie w Wieprzu” oraz „Rodzice chwytają się ostatniej deski ratunku, ale cały czas pojawiają się w niej nowe wątki. Już po publikacji drugiego z nich, a tuż przed zakończeniem wakacji, nowy dyrektor ZSP nr 1 Zdzisław Stańczak próbował uspokoić zaognioną sytuację. Zaprosił rodziców najpierw na jedno, a potem na drugie spotkanie, oba połączone z oglądaniem sali lekcyjnej, w której będą się uczyły ich dzieci. Ale widok pomieszczenia bynajmniej nie rozwiał ich wątpliwości.

Ponieważ klasa czwarta jest obecnie najbardziej liczebną w całej szkole, przydzielono jej największą salę. Miała ona spełniać wszelkie warunki bezpieczeństwa, również epidemiologicznego. Jednak wydaje się to nierealne do osiągnięcia. Rodzice wypróbowali różne ustawienia stolików. Jeśli są one odsunięte od siebie najbardziej, jak to jest możliwe, część dzieci musi siedzieć zbyt daleko od tablicy. Inne proponowane ułożenie zmuszałoby uczniów do wyginania się w jedną stronę, by móc na nią spoglądać. Najbardziej optymalne jest ustawienie stolików w półkola, gdyż tylko ono gwarantuje wszystkim w miarę dobry widok na tablicę. Niestety, w takim ułożeniu stykają się one ze sobą, co nie pozwala na zachowanie bezpiecznych odległości między dziećmi.

Co dwie klasy, to nie jedna

Dlatego rodzice nadal uważają, że najlepszym rozwiązaniem jest powrót do sytuacji, gdy ich dzieci uczęszczały nie do jednej, lecz do dwóch osobnych klas. Dyrektor Zdzisław Stańczak, który zarządza szkołą dopiero od 28 sierpnia, wyjaśnił im, iż nie jest w stanie wpłynąć na decyzję podjętą w tej sprawie przez wójt gminy Wieprz Małgorzatę Chrapek. Jak jednak twierdził, sprawa niekoniecznie jest już przegrana.

Małopolska kurator oświaty, gdy rozmawiała ze mną w cztery oczy, zapewniła, że doprowadzi do rozdzielenia tej klasy. Nawet podała ramy czasowe, kiedy to się stanie. Miało to być do pierwszego września, co jednak nie nastąpiło. Ale gdyby do tego rozdzielenia miało dojść później, to my na każdym etapie roku szkolnego jesteśmy w stanie aneksować przydziały czynności i powołać nauczycieli, którzy będą uczyć dwa oddziały. Organizacyjnie da się to zrobić. Tak że nie trzymałbym się tego terminu, który pani kurator podała, bo ona ma więcej takich sytuacji – mówił podczas spotkania, które odbyło się wczoraj (31 sierpnia) wieczorem.

Rodzice jednak powątpiewają w moc sprawczą Barbary Nowak. Doskonale bowiem wiedzą, że wójt Małgorzata Chrapek nie przejęła się jej negatywną opinią na temat łączenia klas. Od dyrektora chcieli usłyszeć co innego. Liczyli na to, iż sam stanie w ich obronie i przekona władze gminy do szkodliwości tworzenia 32-osobowej grupy. – Żaden nauczyciel nie powie, że łatwiej jest mu uczyć tak dużą klasę niż o połowę mniejszą – zapewniał. Ale ani razu nie powiedział wprost, iż zrobi wszystko, co w jego mocy, by poprzeć sprawę rodziców. – Wolałbym mieć dwie mniejsze klasy, ale jeśli mam jedną dużą, bo taka jest decyzja mojego szefa, to zorganizuję naukę w niej w taki sposób, żeby było jak najbezpieczniej i jak najbardziej efektywnie. Będę monitorował pracę tych dzieci dużo częściej niż w innych oddziałach – stwierdził.

Między młotem a kowadłem

Matki i ojcowie uczniów prosili, by pomógł im chociaż na jeden rok szkolny podzielić zbyt dużą klasę na dwie mniejsze. – Za rok może się wszystko zmienić, może nie będzie koronawirusa, może znajdą się pieniądze na funkcjonowanie dwóch oddziałów – apelowali. Zdzisław Stańczak obiecał im wówczas, że porozmawia na ten temat z wójt Małgorzatą Chrapek. Jak się dowiedzieliśmy, zrobił to już dzisiaj, aczkolwiek nie była to owocna wymiana zdań. Szefowa gminy nie zmienia zdania.

W rozmowie z nami dyrektor pozwolił sobie na więcej szczerości. – Sytuacja jest bardzo trudna, dlatego że chciałbym jak najlepiej zorganizować pobyt i kształcenie 32-osobowej klasy w naszej szkole, natomiast rodzice mocno negują zasadność utworzenia tego oddziału. Pierwsze spotkanie z nimi było bardzo trudne, drugie już znacznie przyjaźniejsze, więc jest to dla mnie sygnał, że mimo wszystko będziemy w przyszłości dobrze współpracować – mówił portalowi Infokropka.pl.

Dodał również: – Tutaj trzeba też zrozumieć panią wójt, która ma informacje o posiadanych środkach w zakresie całej gminy, o potrzebach we wszystkich szkołach. Jeśli twierdzi, że może zabraknąć pieniędzy, ja tego nie mogę podważyć, bo nie mam wiedzy na ten temat. Wiem, że subwencja oświatowa nie wystarcza na całkowite sfinansowanie działalności edukacyjnej w gminie. I to jest pierwszy problem, jeśli mówimy o finansach. Natomiast zawsze jest tak, że rodzice wyciągają dobro dziecka. I mają rację. Ja też bym chciał, żeby moje dziecko uczyło się w jak najlepszych warunkach. Jednak włodarze gminy muszą patrzeć nie tylko na to, ale również na swoje możliwości finansowe.

Edyta Łepkowska

Zobacz również: Pomaganie innym daje jej siłę

 

Podziel się tym wpisem:

0 0 głosów
Oceń ten artykuł !
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej komentowane
Inline Feedbacks
View all comments
janusz Górkiewicz

Wystarczy

Kuba

Pamiętam jak chodziliśmy do podstawówki to klasy rzeczywiście były dość duże. Problem w tym, że teraz przez trąbienie gdzie się da o covid kończy się awarią prawie w każdym przypadku a do tego jeszcze nie jasne przepisy.

Last edited 3 lat temu by Kuba
2
0
Podziel się przemyśleniami, skomentuj (nie wymagamy logowania).x